J.w. Denis jako zniszczony życiem ,,bej", kapitan łajby uczestniczącej w dorocznym konkursie sportowego poławiania żaglic jest genialny :) Pikanterii całej historii dodaje fakt, że główny bohater jako jedyny jest dwukrotnym zwycięzcą tego prestiżowego konkursu, ale też oszustem... Fabularnie mogło być lepiej, aktorsko też (z jednym wyjątkiem) super ujęcia (liczyłem na troche wiecej jesli chodzi o połowy żaglic), niesamowite widoki i prawdziwą historia cudownego ocalenia domu dla sierot Casa Hogar. Dal kapitana też nie jest za późno, żeby podjąć próbę i odzyskać utraconą miłość oraz szacunek rodziny. Miło i przyjemnie
I ja jestem zadowolona z seansu. W końcu ..żadnych tam komfortów-zwykłe materace.. Żadnych psychologów-człowiek dokładnie to samo przeżywający kiedyś co jego podopieczni.. Żadnych wielkich czynów a cała masa prawdy i dobra dla tej garstki, z którą się styka para "wysoce rodzinna". Historia z happy endem zdarza się matce naturze ;-). "Wystarczy być"-chciałoby się powiedzieć Człowiekiem.. Dziś tak wiele to znaczy ,niekoniecznie pozytywnego i optymistycznego.. Ale tutaj (w postaciach opiekunów)znajdziesz tylko plusy, bo oni są tam,gdzie być powinni: blisko, 24 godz.na dobę,we śnie i na jawie, wewnątrz tych chłopców, obejmujący,przytulający, zaangażowani, pełni siebie i siebie dający. Nie kogoś idealnego a siebie zbudowanego z lepszych i gorszych chwil, błądzącego ze strachem w oczach po ulicach w nocy w poszukiwaniu śpiącego uciekiniera. "Sprzedający"nadzieję zaklętą w gwoździu wyjętym z opony, która uruchamia los.
Przyjemnego seansu!
ps. Szczególarzy nie zachęcam, bo film raczej dla czucia stworzony a nie drobiazgowych analiz scenariuszowo-produkcyjnych ;-)