To jest miejsce na standardowe jojczenie odnośnie kretyńskiego tłumaczenia tytułu. Fantastyczna (dosłownie i w przenośni) baśń o honorze, miłości, zdradzie i zasadach jakimi się należy kierować. Wszyscy wychowani na LotRze będą kręcić nosami i śmiać się z konwencji, efektów (nie)specjalnych i długości filmu. Olać ich, nie znają się. Jeśli lubiłeś i dobrze wspominasz chociażby fantasy pt. Willow - Ostatni smok jest dla ciebie! Namacalny dowód na to, że da się opowiedzieć ciekawą, zwartą i pełną historię w trochę ponad półtora godziny. Słyszałeś o tym Peterze Jacksonie? Szokujące! Dodatkowe plusy to oczywiście głos Connery'ego, Denis Quiad i ruda ze Starship troopers.
Ruda jest super :) Grała też chyba w Johny Mnemonnic (ale nie pamiętam), Connory jako Draco jest świetny, ale bardziej chyba filmowi do klimatów Robin Hooda ( serialu z dawnych lat) niż Władcy Pierścieni. Zgadzam się również z tym że film jest niezły (posiada aspekt moralizatorski), ale porównywanie go do Władcy Pierścieni to jednak trochę przesada. Filmy powstały w innych czasach, miały inne budżety, inaczej się do nich podchodzi. Pozdrawiam.
Tak, ale chodzi o to co film przedstawia, a nie jak został zrobiony. Mimo słabych efektów specjalnych, jest to wspaniały film o wartościach i o to zapewne chodziło SithFrogowi.
Chyba tak :) Ale w takim razie muszę przyznać że nie zrozumiałem chyba wywołania przez autora postu Petera Jacksona. Bo niby miałby zamknąć trylogię LotR w półtorej godziny? Wręcz osobiście uważam że dosyć sprawnie poradził sobie z dziełem Tolkiena (gdzie również mamy do czynienia z całym spektrum osobowości i zachowań). I żeby nie było niejasności, bardzo lubię Ostatniego smoka (chyba najbardziej za humor i jakieś takie ciepło - ale to chyba zasługa Draco), a na Willow byłem w kinie wielokrotnie :)
A ja w sumie rzadko oglądałem filmy i właściwie nigdy takiego Hobbita nie widziałem, a Ostatniego smoka właśnie dopiero wczoraj i przedwczoraj, dwie części. Trochę nadrabiam sobie :D
No dobra, też się przyznam że Hobbita nie widziałem ;) A Ostatniego smoka oglądałem chyba z 10 lat temu, musiał zatem być dobry skoro zapisał się w mojej pamięci :D
Ja Hobbita miałem chyba oglądać. Albo nie, to był Władca Pierścieni. Hobbita też oglądnę :D
Ależ ja to wiem. Właśnie o to chodzi. Nie da się porównywać filmu z lat XX do filmu zrobionego bodajże w 2012, czy kiedy to ten Hobbit wyszedł. Przecież to prawie 20 lat różnicy.
Napisałeś "mimo słabych efektów specjalnych" nie zastrzegłeś iż z punktu widzenia dzisiejszego gimnazjalnego fana efektów, który nie bierze poprawki na to kiedy film powstał - gdybyś zastrzegł nie byłoby mojego komentarza. Dla mnie efekty zarówno dzisiaj jak i wtedy robiły niezłe wrażenie w tym filmie. Są na tyle dobre iż nawet po 18 latach da się je oglądac .
No ale w porównaniu z nowymi, to są słabe efekty ;) Dobre jak na czasy, ale i tak dość słebe :p
Rzecz uściślając: efekty mogą wydawać się słabe dla pokoleń wychowanych na "Władcy pierścieni".
Tak film jest super, naprawdę super !
Ale Do Lotr nie ma porównania, przegrywa przed powiedzeniem ,,start" inna liga, sory.
Dragonheart moim zdanaiem jest dla o wiele młodszej widowni, jest idealnym filmem do zaszczepienie u dzieci fascynacji światem fantasy.
W Lotr są te same wartości co w dragonheart razy 10 a nawet więcej. W ogóle nie ma sensu wyliczać....
Tu bohaterska śmierć Boromira a tu poświęca się Draco... tylko Lotr trwa dalej.
Dlatego porównywałem z nudnym i kiepskim Hobbitem.
Do LotR chyba nic w temacie fantasy nie może się nawet porównywać ;)
Wspomnienie o LotR - chodziło mi o hardkorowych fanów, którzy często wytykają takiemu Ostatniemu smokowi jakieś "niespójności" klimatu :P
aa ok
Tak Hobbit jest kiepski......jedzie tylko na sławie Lotr.
No, ale czy można było wycisnąć więcej z malutkiej książeczki dla malutkich dzieci ?
kurde ja myślę, że można było ;/ i to jest najgorsze.
Faktycznie, ogólnikowo patrząc Ostatni Smok bije na głowę Hobbita Wszystko pasuje, przyjemnie sie ogląda i wzbudza emocje.
Bilbo w Lotr powiedział coś w stylu: masło rozsmarowane na zbyt dużej kromce chleba. Dla mnie tak prezentuje się Hobbit... brak spójności, co gorsza w tym chlebie są dziury gdzie zaś masła jest za dużo ;/
Spierniczyli ten film, a największą klapą jest aktor co gra Bilba....chociaż Gandalf też taki jakiś drętwy
"Bilbo w Lotr powiedział coś w stylu: masło rozsmarowane na zbyt dużej kromce chleba. Dla mnie tak prezentuje się Hobbit..."
Sam bym tego lepiej nie ujął. Zamiast zrobić rewelacyjną, wierną, 3-godzinną ekranizację świetnego Hobbita zrobili rozciągniętą do absurdu adaptację, film na motywach. Hobbit na ekranie ma tyle wspólnego z książką co Żywot Briana z Biblią.
Za przeproszeniem - chrzanicie od rzeczy odnośnie Jacksona. Jego Lotr i Hobbit to dokładnie ten sam poziom. Do Hobbita dokleili różne historie, napisane w większości (lub w całości) przez Tolkiena, więc nie jest to "masło rozsmarowane na zbyt dużej kromce chleba", a kromka chleba posmarowana masłem, dżemem, nutellą i pasztetem. Wiele historii - wiele smaków.
Marudzicie na Hobbita głównie dlatego, że jest nowy. Jak się zestarzeje to będziecie wspominać równie ciepło co Lotra. Zmian w stosunku do oryginału było bardzo dużo i w jednej i w drugiej trylogii.
Gdzie w LotR jest tak długa, nudna i bezsensowna scena jak ta z beczkami w rzece? Z goblinami w jaskini? Przecież to trwało z 15 minut! To samo jest z efektami specjalnymi, Radgast na tych saniach po trawie i kamieniach wygląda tak sztucznie i żenująco, że oczy bolą. Władca w dniu premiery efektami i scenografiami wyznaczył nowy poziom.
Nie, nie będę ciepło wspominał Hobbita, bo widziałem dwie nudne części i niespecjalnie mam ochotę na trzecią. A każdy LotR mimo zmian w stosunku do oryginału to było wydarzenie. Zresztą. Nie jest łatwo zrobić z wielkiej trylogii książkowej dobrą trylogię filmową. Jacksonowi się udało. Niemożliwe jest natomiast zrobienie 9h filmu z książki dla dzieci na 270 stron, bo za mało jest materiału źródłowego. Stąd bezsensowne wydłużanie scen i wątki-zapchajdziury, które żenują (jak romans elfki i krasnoluda).
"Gdzie w LotR jest tak długa, nudna i bezsensowna scena jak ta z beczkami w rzece?"
W Lotrze masz Aragorna i Gimliego na moście, podczas oblężenia Helmowego Jaru, gdzie stawiali czoła (sami, we dwóch!) całej armii orków. Legolas zjeżdżający na tarczy po schodach w tej samej bitwie. Gandalf okładający kijem namiestnika Gondoru przy jego własnych ludziach. Może nie są to tak długie sceny jak ta z beczką w Hobbicie, ale dla mnie również mocno żenujące i bezsensowne.
"Z goblinami w jaskini?"
A w Morii to co było? Też okładali się z orkami, trollem a potem uciekali od Balroga.
A walka w lesie z Uruk-hai? 10 minut nawalania się z niby-potężnymi orkami, którzy ginęli masowo nie robiąc bohaterom żadnej krzywdy. Na jednego Boromira, który musiał umrzeć, padło tam ze 30 silnych i okrutnych Uruk-hai. Mogli przynajmniej dać mniejszy oddział orków i udawać, że są oni jakimś wyzwaniem dla bohaterów.
"Nie, nie będę ciepło wspominał Hobbita, (...) A każdy LotR mimo zmian w stosunku do oryginału to było wydarzenie."
Lotr był 13 lat temu. Mogłeś być wtedy innym człowiekiem. Mniej wymagającym. Dla mnie obie trylogie prezentują to samo - dobrą robotę, dobre fantasy nakręcone z rozmachem, ale też i spora ilość głupot i "heroic fantasy" za którym nie przepadam.
No właśnie nie do końca się zgadzam. Wymienione przez Ciebie sceny bywały głupie (tarcza-deskorolka to chyba najgłupsza scena w ogóle, w historii filmów ze Śródziemiem:P), ale niespecjalnie mi się dłużyły. Dlatego nie chcę dyskutować nad sensem scen tylko nad sensem pokazywania mi przez 15 minut krasnoludów w beczkach. Podczas walki Boromira i uruk-hai czy w Helmowym Jarze cały czas coś się działo. To nie było 10 min tego samego tylko bitwa z różnych perspektyw. To samo z Boromirem, to samo w Morii. Uciekają przed potworem, siedzą, myślą, znajdują grobowiec, wpadają orki z Trolem, a na koniec Barlog, a nie 15 minut skakania po mostach i walki z goblinami w różnych konfiguracjach.
A co do starzenia się - też o tym myślałem, ale ledwie 2-3 dni temu była Drużyna Pierścienia w jakimś TVNie i nadal tak samo mi się podoba.
Dentarg, za przeproszeniem ale jak to powiedział Ferdek "Dupa,dupa,dupa!" Trylogia "Władcy Pierścieni" kiedy zawitała na dużym ekranie wytyczała nowe standardy w kinie. Jackson stworzył dzieło wręcz monumentalne i, co by nie mówić, osiągnął ogromny sukces. Próba odgrzewania kotleta w postaci "Hobbita" w dodatku rozciągniętego na 3 części osobiście uważam za nieporozumienie i próbę żerowania na sympatii fanów LotR.
Sporo w tym racji, Hobbit jest oparty o tak piękną opowieść i tak mocno rozbudowaną fabułę, że nawet filmowcom nie udało się tego spieprzyć :)
Willow to rewelacja z lat 80-tych. Ostatni Smok jest tylko dobry. A Władca Pierścieni to już inna epoka kina i również znakomity film. Co do Hobbita to nie widziałem ale znając wcześniejsze produkcje Jacksona zakładam w ciemno że to co najmniej niezłe kino i nie sądzę by Ostatni Smok był w stanie zjeśc ten film.
Zależy od punktu widzenia. Wiadomo, że efekty specjalne i realizacja to inna epoka. Problem w tym, że na obu Hobbitach przysypiałem na zmianę z irytowaniem się (zmiany w stosunku do oryginału). Ostatniego Smoka wciągnąłem jak małe dziecko, bez żadnego 'ale' :)
Obejrzę Hobbita to zweryfikuję Twoją opinię jak i moje " w ciemno" poglądy że jest to film co najmniej niezły ( biorąc pod uwagę LOTR w którym Jackson pokazał co potrafi to Hobbit wg mnie będzie podobny w realizacji i stylu )
Zgadza się, jest podobny. Tylko materiału, jak pisałem, jest na jeden porządny film w stylu Dwóch Wież. Tu jednak mamy ordynarny skok na kasę - 3 x 3 godziny, a powieść ma ile? 250 stron? :)
To mnie właśnie boli, na każdym kroku czuć jak bardzo porozciągany i naciągany jest Hobbit względem oryginału. Ktoś na siłę z fajnej opowieści dla dzieciaków robi drugiego, epickiego LotRa. Kto czytał ten wie, że Hobbit w żadnym razie nie ma tego rozmachu co Władca.
Peter Jackson też człowiek i kasę lubi albo nie miał wyjścia i musiał ugiąc się pod naporem producentów i wytwórni. W końcu zrobienie kolejnej trylogii to cała otoczka - oczekiwanie na kolejne części, przecieki co jest w filmie, zwiastuny, kampania reklamowa i wreszcie danie główne a więc wizyta w kinie rozgrzanych do czerwoności widzów.
Jasne ale dla mnie jako widza i fana Tolkiena takie tłumaczenie to żadne tłumaczenie.
Równie dobrze mogli dać do LotRa wielkie roboty, bo teraz Transformers świetnie się sprzedaje ;)
Świat jest dośc skomplikowany a świat "wielkiego" kina , kina generującego duże zyski opiera się na kompromisach jakie twórcy muszą zrobic względem oczekiwań wytwórni. Tak więc nie ma co idealizowac. Można się jedynie cieszyc że LOTR był tak dobrym filmem ( chociaż wielu fanów Tolkiena kręciło nosem ). Robotów do LOTR by nie dali bo to jest sprowadzanie sprawy do absurdu , chyba że robiliby parodie
Odniósłbym się chętnie do tego absurdu i podał przykład ale nie będę spojlerował :)
Zgadzam się z tobą, chodź Hobbita też uwielbiam. Niedawno oglądałem "Ostatniego smoka" z rodziną. Wyśmiali go za "tandetne efekty"
Gdzie one są tandetne? To porządny kawałek kina fantasy z lat 90. Nie pamiętam jak ten film wchodził na ekrany, ale potrafię go docenić. Ten film to był przecież hit, tak jak dzisiaj hitem jest np. Hobbit.
A czy porządny kawałek kina fantasy nie może mieć "tandetnych efektów"? Trudno aby efekty z upływem czasu się nie starzały, dlatego chętnie wracamy do filmów które oprócz efektów mają nam coś więcej do zaoferowania (jak w tym wypadku "Ostatni smok".